Między Bogiem a prawdą Między Bogiem a prawdą
549
BLOG

Cybernetyka Wszechświata cz.VI.

Między Bogiem a prawdą Między Bogiem a prawdą Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

 

O zasadzie kosmologicznej

 

Copyright:                                                                                                                  Lennestadt, listopad 2007
Stanisław Heller
ISBN 83-915922-2-7
Wykład II

O zasadzie kosmologicznej


 

Kosmologia jest najstarszą dziedziną ludzkich zainteresowań. Można wręcz powiedzieć, że zaczęła się wraz z ludzkością. Wszystkie przekonania religijne były kosmologiami, jak w nich zawierał się pogląd na przyczynę i pochodzenie wszystkiego. Kosmologię uprawia każdy, kto zamyśla się nad związkiem części z całością w sensie kosmicznym.

Mimo prób wchłonięcia kosmologii przez fizykę i astronomię, dziedzina ta się ostała, jak niesposób zgodzić się na rezygnację z pytania, jaki musi być wszechświat, aby mogło być tak jak jest. W XX wieku uczeni zaczęli rozważać o jakości Wszechświata niezbędnej dla powstania człowieka. W XXI wieku zaś prawdziwie kosmologicznym zagadnieniem staje się pytanie jeszcze radykalniejsze: Co powinien wiedzieć człowiek, aby nie wypadł z kosmologicznej zasady Wszechświata?(!) Kosmologia jest więc nie tylko wiedzą naukową: jest także religijną funkcją nauki, ponieważ z zasady powstania wynika zasada działania jako odwzorowanie sposobu istnienia (powstania) wszystkiego, sposobu zachowań poszczególnych składników. To kosmologiczne wyczuwanie Wszechświata przekłada się na etykę: czyli stosowność zachowań względem otoczenia. Nauka, jeżeli ma być pożyteczną dla człowieka, musi określać stosowność używania wiedzy. Dziedzina, która eksperyment ludobójczych możliwości zjawiska fizycznego przetestowała na "materiale ludzkim", musi zostać głęboko zrewidowana, aby nie dokonała eksperymentu na obiekcie będącym żywą planetą[1].

 

Cybernetyczne uwarunkowania zasady kosmologicznej jako dyrektywy dla badań szczegółowych

 

O ile mechanika kwantowa z fizyki klasycznej przejęła zagadnienie istoty obiektu fizycznego i nadal pyta, co to znaczy być obiektem fizycznym, o tyle teoria względności nie traktuje o składnikach fizycznej struktury przyrody. Mało tego: teoria względności nawet nie traktuje o ruchu i przestrzeni, a co nie mieści się w świadomości nie tylko oszołomionej mitem Einsteina populacji uprzeciętnionych, ale i tym, którzy mają się za znawców zagadnień czasoprzestrzeni. Teoria względności w sensie merytorycznym jest po prostu teorią informacji i to poważnie słabą.

Zagadnienie informacji jest w ogóle głównym dylematem fizyki od momentu odkrycia radioaktywności.[2] Jest prawdą także i to, że kwantyści już nie poszukują owej jedynej funkcjonalnie cząstki elementarnej, lecz grupy obiektów elementarnych zdolnych wytworzyć elementarną konfigurację korpuskularno-polową, w obrębie której wykształca się komplet zróżnicowań własności wszystkich przyrody. Szuka się więc sposobu na zrozumienie różnych wartości mas i oddziaływań, aby uzasadnić czym jest zawartość przyrody i czym jest proces w przyrodzie. Mimo wielu koncepcji modelowych sposobów rozwiązania powyższego zagadnienia, za najbardziej podstawową uznaje się koncepcję zakładającą dwie grupy cząstek elementarnych: 1. grupę cząstek o zdecydowanych, wysoce trwałych przejawach masy i ładunku i 2. grupę cząstek powodujących zmiany własności tych pierwszych. O ile grupa pierwsza "obsługuje" własności obiektów makrokosmicznych, a więc pierwiastków i substancji złożonych, o tyle grupa druga odpowiada swoiście za procesy, które prowadzą do wykształcenia się tych pierwszych, jak i za procesy na pograniczu masy i energii. W mechanice kwantowej najbardziej nienaukowym momentem jest to, że pewnej części cząstek elementarnych przypisano znaczenie tylko liczbowe bez jakiegokolwiek ich fizycznego potwierdzenia. Są to tak zwane "cząstki wirtualne", które mogą powodować przemiany cząstek w inne w tym momencie, kiedy własności cząstki danej nie uzasadniają pewnych własności, jakie ta cząstka nie posiada, a jakie mieć powinna. Wirtualność polega tu na tym, iż potrzebną cechę jak np. ilość i działanie, które stają się niezbędne, po prostu postuluje się pod postacią propozycji nowej cząstki elementarnej. W sytuacji, w której zauważa się, że dana cząstka powinna mieć jeszcze inną własność niż znany zbiór jej zachowań, tę inną się określa i nazywa cząstką elementarną, zaś w istocie rzeczy jest to taka lub inna cecha (cząstka, człon) równania matematycznego, niezbędna do złamania symetrii lub zmiany znaku itp. i coś takiego nazywa się "cząstką wirtualną", której nadaje się nazwę i teoretyczny byt fizyczny. Klasycznym przykładem takiej cząstki są tak zwane cząstki Higgsa. Z uwagi na zapotrzebowanie jasności obiektu elementarnego, mechanika kwantowa ma ogromne skłonności do tych elementów wyobrażeniowych, które swoiście znajdują się w obrębie teorii względności: ruch, czas, przestrzeń (tło), grawitacja i Wszechświat, ale i światło, sygnał, informacja i obserwator. Rzecz w tym, iż obraz teorii względności nie dostarcza mechanice kwantowej ani kosmologii kwantowej, ani kosmologii ogólnej-wspólnej. Dorobkowi Alberta Einsteina i jemu samemu w straszliwy sposób zaszkodziła ta część przypisywanych mu wyników i genialności, których nigdy nie dokonał i nie miał. To zaś w większym stopniu przełożyło się na zwyrodnienie fizyki jako dyscypliny naukowej, niż na jej racjonalny rozwój. W tym procesie mitologizowania Einsteina potwornie skrzywdzono wielu równie genialnych, prawych uczonych i zablokowano rozwój ich wyników. W straszliwy sposób zmanipulowano obraz rozwoju badań w fizyce przez zaciemnianie pochodności i związków między teoretycznymi i eksperymentalnymi zależnościami idei i faktów w okresie silnego ich przyrostu (druga połowa XIX i pierwsza połowa XX wieku). Kłamstwo, jako metoda wokół oceny dorobku Einsteina, spowodowało, że polemizowanie z Einsteinem zagrażało utratą reputacji naukowej, a nawet posądzeniem o dewiację.[3] Jednym z głównych powodów mitologizowania Einsteina była walka o przechwycenie władzy i środków sygnowanych na rozwój eksperymentalnej bazy tej dziedziny. Chodziło o zyski, sławę i publikację, czyli biznes. Stąd to to zdarzenie, że im więcej przybywało danych o niejasności atomów i cząstek elementarnych, tym z fizyki uparciej czyniono atomową teorię przyrody i Wszechświata.(!)
Porażenie prawdy historycznej w metryce powiązań idei i praktyki w fizykalno-matematycznym rozwoju, zaczęło powodować opisany już przez nas technologizm. W tym procesie dokonał się także bezprecedensowy atak na filozofię i religię, a efektem było zniszczenie szacunku do logiki i teorii poznania tam, gdzie mogłaby zaistnieć racjonalna ocena nie tylko strony merytorycznej fizyki, ale jej społeczno-kulturowych przełożeń. Pomimo, że Albert Einstein nie dokonał ani jednego eksperymentu laboratoryjnego, świat żyje w przekonaniu, że stworzył bombę atomową, zbadał własności światła i skonstruował resztę rzeczy, którymi się dziś posługujemy!

Wyjaśnijmy więc godziwie te fakty ważne i istotne w związku z teorią względności, które dzisiaj uniemożliwiają to, co dla samego Einsteina było najistotniejsze: rozwój nauki.

Einsteinowska koncepcja ruchu ma następujące proste niekonsekwencje:

1.  Już przy założeniu, że Wszechświat składa się z dwóch obiektów mających masę i oddalonych od siebie nieskończenie daleko w przestrzeni nie zawierającej eteru (a więc pustej), oba te obiekty nigdy nie mogą być w ruchu jednostajnym ani spoczywającym. Obiekt posiadający masę wytwarza bowiem pole grawitacyjne o nieskończonym zasięgu, a co starcza, by drugi obiekt wraz z pierwszym były w ruchu zakłócanym czyli niejednostajnym.

2.  Jeszcze poważniejszym kontrargumentem dla zakładanego formalizmu szczególnej i ogólnej teorii względności jest zapytanie o to, na czym ma polegać przybór masy skutkiem wzrostu prędkości. Tu jawi się zagadnienie relacji substancja - masa - energia. Dylematem staje się także w jaki sposób rozumieć pole grawitacyjne w przestrzeni jedynie geometrycznej wysyconej polem grawitacyjnym. Nie wolno w uprawianiu fizyki strugać pawiana i udawać, że nie istnieje problem zapytania o różnicę między masą form substancjalnych (korpuskularno-cielesnych) a masą tkwiącą w energii, której uginanie zapostulował sam Einstein.(!) W tej sprawie C. Louis Kervran w pracy pt. "Biological Transmutations" jednoznacznie wskazał, że materii nie można zamienić w całości w energię.

3.  Albert Einstein nigdy nie zastanawiał się nad istotą światła, czy nawet masy. Był filozofem przyrody, który postawił na matematykę abstrakcyjną i pracował nad zagadnieniami wyrażeń matematycznych nadających się do opisu sytuacji fizycznych. Postulat stałej prędkości światła, a w szczególności tego, że nie dodaje się ona do ruchu źródła, był nie postulowaniem wiedzy o istocie fizycznej światła, a postulatem matematycznych założeń, niezbędnych do nadania ścisłego sensu zdarzeniu fizycznemu, na które składa się obiekt, ruch i inny, co najmniej drugi, obiekt i wpisana w tę relację obserwowalność. Einstein sprowadzając stwierdzalność ruchu do relacji minimum dwóch obiektów, obserwatora uznawał za zawartego w tych obiektach. Światło więc użył do skomponowania "widzenia się i mierzenia" obiektu przez obiekt lub obserwatora przez drugiego obserwatora. Wykluczając eter, Einstein nie mógł żądać, aby ruch mógł być widziany spoza obiektu. Oznacza to, że w konstrukcji zdarzenia fizycznego (jako jednocześnie poprawnego opisu) rzeczywista prędkość światła nie miała żadnego znaczenia. Przyjmując prędkość światła za "1", a pozostałe prędkości za procentowy jej ułamek, mamy stworzoną czasoprzestrzeń. Rzecz polega na tym, że nie jest to czasoprzestrzeń, lecz relacja przestrzeń-światło-odległość-papier, na którym to piszemy.(!) 300 000 km/s ma ten sam sens co 1 km/h w tym, co tworzył Einstein. (Zainteresowanych źródłami odsyłam do pracy norweskiego uczonego Pana Bjørna Øverbye i dzieła "Einstein's Relativity-Warped Minds, Bent Truth".)

Przyjmując założenie największej, lecz skończonej prędkości w przyrodzie i tej i tylko tej przypisując znaczenie bycia sygnałem o obecności obiektu, Einstein obwarować ją musiał tą dodatkową cechą, że ta prędkość nie może się dodawać do tego ruchu, który będzie ruchem źródła sygnału. Dlaczego? Nie ograniczając górnej prędkości sygnału, założenie względności nie stosowałoby się do oddziaływań natychmiastowych, a co odwraca się na ten fakt, iż nieskończona prędkość światła niszczyłaby sens odległości i położenia między obiektami. Wszystko musi mieć czas na ruch od-do. Ruch w czasie "0", to niemożliwość stwierdzenia różnicy położeń, a więc ruchu. Obiekt taki, którego ruch dodawałby się do prędkości światła, byłby sprzeczny w swojej informacji o sobie, gdyż byłby zawsze w innym miejscu niż jego położenie wynikające z prędkości światła. Obiekt i obserwator są rozumiani jako widzący siebie, zaś pomiar odnosi się do fotonów zakładanych jako odrywających się od swego źródła światła i pędzących w przestrzeni. Prosto pokazując: otóż jeżeliby ruch sygnału i ruch jego źródła dodawały się, to nie byłoby możliwości odróżnić sygnału od obiektu ani miejsca położenia obiektu od drogi sygnału. Na dodatek zachodziłyby dodatkowe komplikacje w ocenie ruchu obiektu świecącego i znajdującego się w odległościach gwiezdnych, kiedy to obiekt świeci "do nas" a jednocześnie przemieszcza się poprzecznie. W tezie Einsteina o ruchu światła znajduje się także postulat niejawny. Jest nim konieczna niezbędność odrywania się światła od źródła i jego liniowa wędrówka w przestrzeni (co wyżej odnotowaliśmy).

4.  Zagadnienie obiektu i jego położenia, jasność rozumienia ruchu jako oddziaływań korpuskuł (ale i ładunków), było więc także splotem dylematów istotnych fizycznie i kosmologicznie w sensie pozamatematycznym. I znów jest to zasługą głęboko nieuczciwych i nienaukowych sposobów tworzenia historii najnowszej fizyki, gdzie oponentom Einsteina przypisuje się wstecznictwo, ośli upór i brak kompetencji. Zresztą ci sami manipulanci również Einsteina malują dobrotliwym dziadkiem, którego geniusz nie zdołał do końca wyzwolić się z ideału klasycznej fizyki. Tak usprawiedliwiano opory Einsteina wobec bohrowsko-heisenbergowskiej nieoznaczoności obiektów kwantowych. Kłamliwe są więc wszystkie opisy, w których przemilcza się, że zagadnienie eteru nigdy nie było tak płytkie, by trzeba było tylko Einsteina[4], aby odesłał go do krainy bajek. Nie jest także prawdą, że Michelson i Morley entuzjastycznie wskazali na poprawność einsteinowskiej koncepcji światła. Prawdą jest zaś to, iż już za życia Einsteina udowodniono wszystkie jego pomyłki.(!)

W mechanice kwantowej prace dotyczyły nie tylko zagadnienia realizmu obserwacyjnego, ale także realizmu procesu fizycznego, a więc istotowości obiektu. Trzeba umieć być świadomym tego, że Bohr i Heisenberg nie zrezygnowali z przekonania o istnieniu cząstek elementarnych, decydując się zakwestionować możliwość ich punktowej obserwacji. Zgoła odwrotnie: powołanie teorii nieoznaczoności służyło programowo "ochronie jest" cząstek elementarnych i tłumaczeniu niemożności śledzenia ich indywidualnych losów. Zatem kopenhańczycy nigdy nie zrezygnowali z dociekań tego, jak, czyli w jaki sposób obiekty fizyczne są masą, a w jaki substancją. Stąd w ramach mechaniki kwantowej nigdy nie lekceważono substancjalnego związku między energią a masą, gdyż domaga się tego rozumienie grawitacji.(!) Podatność masy i energii na uleganie przyciąganiu grawitacyjnemu, to już problem związku energii z przestrzenią. Masa i energia jako w równym stopniu nieprzezroczyste dla siły grawitacyjnej, są więc w rozdzielnym związku z przestrzenią tą, którą siły grawitacji pokonują, aby oddziaływać na odległość. Prościej mówiąc, ośrodek dozwalający na propagację grawitacji nie może być ani masą, ani energią, gdyż nie byłaby możliwa sama grawitacja.(!) Ludzie, którzy rzekomo dostarczyli dowodów poprawności szczególnej i ogólnej teorii względności, tego nie orzekli, jak Michelson i Morley wprost stwierdzili, że w ich trzydziestu sześciu pomiarach prędkości dwu wiązek światła nigdy nie stwierdzono zerowej zgodności. Różnice były tylko zbyt małe, jak na oczekiwane. Bez zgody obu uczonych zaczęto publikować, iż różnicy nie wykryto i że dowiedli oni poprawności twierdzeń Einsteina o świetle.(!) Michelson zaś uznał, że teorii względności nie potrafi zrozumieć. Znając wyniki Michelsona, szwajcarski naukowiec Walter Ritz wskazał, iż promieniowanie musi tracić część energii w przemieszczaniu się przez przestrzeń, co uzasadnia niską wartość doświadczenia Michelsona-Morleya. W 1913 roku zaś Georges Sagnac wykazał niezbicie, że interferometr umieszczony na wirującym dysku ujawnia różnicę między światłem zgodnym i niezgodnym z kierunkiem obrotów dysku. A. Einstein doświadczenie Sagnaca po prostu zbył milczeniem - najstraszliwszą bronią, której autorytety mogą użyć do zniszczenia niewygodnych wyników.[5]

Zagadnienie istotowości ruchu jest w ścisłym związku z istotowością czasu. Einsteinowskie postulaty rzutowały na ruch, że ten, podobnie jak czas, jest względny. Ruch absolutny, jeżeli takim go stwierdzić, za jednym zamachem niszczy dwa założenia einsteinowskie. I choć Foucault udowodnił możliwość ujawnienia ruchu jednostajnego obracającej się Ziemi jako ruchu absolutnego, to Sagnac zrobił to bardziej nowocześnie. Einstein w 1916 roku nie uznawał, że galaktyka wiruje, a co wiedzieli już wszyscy astronomowie.

Głęboko badając teorię względności na tle mechaniki kwantowej, ale także mechanikę kwantową na tle teorii względności (z uwzględnieniem także ogromu zagadnień filozoficzno-teoriopoznawczych i stanowisk uczonych nie uczestniczących w nurtach tych dwu teorii), dochodzi się do odkrycia, że obie szkoły sposobu podejścia do fizyki przyrody nie umiały sobie uświadomić, iż obiekt i obserwację w przyrodzie łączy informacja. Einstein nie miał świadomości wystarczającej do spostrzeżenia, że obserwacja wymaga udziału substancji obiektów w substancji ośrodka, czyli tego, że obiekty i ośrodek wymagają tego, aby były związane wspólną substancją.(!) W teorii względności tak naprawdę nie chodziło o naturę przestrzeni, lecz o przesył informacji, a co dopiero właściwie podjęte zostało w ramach inicjatywy A. Rosenbluetha. Koślawość w samym spięciu masy i energii (E = mc2) tkwi bowiem w tym, iż dla zaistnienia informacji niezbędną jest nierówność (≠) czyli układ dynamiczny, który musi być w swoistym napięciu, by mógł generować informację. Teorii względności i mechanice kwantowej zabrakło więc zapytania o to, jaki musi być sposób istnienia substancji, aby mogła generować informacje. Rzecz w tym, iż to i takie pytanie ma sens w zapytaniu o substancjalność Wszechświata, a właściwie rozwiązanie wymusza zauważyć, iż z wyłanianiem się informacji związane jest także wyłanianie się struktury fizycznej i logicznej przyrody rozumianej jako Wszechświat obiektów, pól i ośrodka: ciał, galaktyk i przestworzy. Informatycy i cybernetycy budując pierwsze generatory informatyczne, kiedy uchwycili sens bitu, mogli w zwykłym ogniwie elektrycznym, zdolnym do emisji bitu odkryć najgłębszy sens Wszechświata. Nie stało się tak jednak, ponieważ na przeszkodzie stanęły właśnie mechanika kwantowa i teoria względności funkcjonujące jako fakty nie podlegające kwestionowaniu: prace nad maszyną inteligentną były już pod presją paradygmatu, który nie dozwalał poprawiać fizyki i matematyki, a tylko wprowadzać je do sztucznych pamięci planowanych komputerów. Informatycy i cybernetycy pracowali pod naciskiem sprzecznych z sobą dążeń: opanować sposób mechanicznego tworzenia informacji i ubierać je w treść zdjętą z zastanej wiedzy. Stąd w pracach cybernetyków i informatyków zabrakło tej ostrości teoretycznej, która dozwalałaby na wykazanie, że dylemat informatyczności jest dylematem fizyczności i logiczności przyrody.

5.  W jaki więc sposób generator informatyczny rzutuje na zasadę kosmologiczną?

Otóż następująco:

Teza i przyrównanie pierwsze

Warunkiem koniecznym dla zaistnienia informacji jest system dynamiczny. Dynamiczność systemu daje się uogólnić do najprostszej postaci, mówiąc, że obiekt zdolny generować informację, musi posiadać dwie cechy nie równoważne, to znaczy takie, które są zdolne powodować, że obiekt jest dynamiczny (motoryczny). Jeżeli więc obiekt taki określimy jako "0", to jego stan zawierający cechy "A" i "B" jako nie równoważne wymusza zapis "A" ≠ "B". Musimy jednak ustalić co odróżnia "0" od "B" i od A". Otóż obiekt dynamiczny nie może być zbudowany ani z cechy "A", ani z cechy "B", jak przyrównując 0=A lub 0=B, zaprzeczylibyśmy zdolności "0" do przejawiania się nierównością A ≠ B. I już na tym etapie wyłania się konieczność uznania, że obiekt dynamiczny zawierać musi zawartość "0", która jest różna od "A" i od "B", ale jednocześnie wspólna z "A" i "B" warunkowo. Warunkowanie "0" dla "A i B" musi więc polegać na byciu podłożem dla A i B. Ten i taki zespół warunków spełnia każde ogniwo elektryczne. W najprostszym przykładzie ogniwo elektryczne jest obiektem, który ma substancję rozumianą jako zawartość o zespole takich cech jak ciężar (masa), jawne istnienie stwierdzalne dotykowo, wzrokowo i mechanicznie. Ogniwo jest więc substancją-substratem.

W tej i tak rozumianej substancji-ogniwie zachodzi dwubiegunowość, jako (+) ≠ (-). Z nierówności (+) ≠ (-) wynika napięcie, jako to, co zawiera się w określeniu: układ dynamiczny. Układ dynamiczny w sensie cybernetycznym, to układ zdolny wytwarzać informację. Jest to inny aspekt niż fizyczny i logiczny. Jeżeli bowiem dołączymy do ogniwa elektrycznego obwód, przerywacz i żarówkę, to w sensie cybernetycznym, zbudowaliśmy generator informacji, a nie generator prądu elektrycznego. Rzecz w tym, iż brak "przepływu" prądu w obwodzie elektrycznym nie stanowi podłoża do tego, aby brak prądu nazywać "jest brak prądu". Kiedy jednak prądowi elektrycznemu przydamy znaczenie bycia sygnałem informatycznym, to natychmiast zauważyć musimy specyficzność generatora informatycznego w tym, że: a) generator musi istnieć jako substancja, zaś b) przejawiać się sygnałem lub brakiem sygnału. Mało tego: każdy zastany stan generatora nie daje się określić przez ten stan. I to jest pierwszy przyczynek prowadzący do odkrycia fenomenu Wszechświata. Zwróćmy uwagę: Jeżeli wieczorem zbudować generator i zostawić go w stanie braku sygnału (obwód bez prądu), to wchodząc ze studentami do laboratorium, aby im pokazać brak sygnału, nie moglibyśmy tego uczynić, ponieważ brakiem sygnału nie można objaśnić braku sygnału. Zupełnie podobnie byłoby, gdyby chcieć objaśnić istotowość sygnału. Jest w tej kwestii ważne i to, że możliwy tu kontrargument, iż można by studentom powiedzieć, że brak sygnału polega na tym, iż żarówka się nie pali lub że w obwodzie nie ma prądu, nie spełnia kontrargumentu. Studenci to ci, którzy nie widzieli palącej się żarówki ani efektu prądu elektrycznego.(!) Istotowością wykazywanej prawidłowości jest to, że sygnałem nie można wytworzyć wielości sygnałów ani brakiem sygnału nie można wytworzyć wielości braków sygnału. To zaś oznacza, że sygnał i brak sygnału nie posiadają ilości ani rytmu ze względu na siebie. 5 razy sygnał oznacza sygnał. Czyli 5 x 1 sygnał oznacza ten sam sygnał. "1" (sygnał) oznacza tu nie ilość lecz tożsamość istotową sygnału. Analogicznie byłoby z brakiem sygnału. W układzie generator-sygnał i brak sygnału stan faktów ma się zatem następująco: Generator jako substancja jest niezmienny dla sygnału i braku sygnału: jest substancją warunkującą wystąpienie (A i B). Jest dla nich wiecznością, gdyż sygnał i brak sygnału nie mają możliwości "doznać" powstania i końca istnienia generatora. To jest drugi trop do odkrycia istoty Wszechświata.

Sygnał może przeto zostać przerwany brakiem sygnału. Sygnał może przeto zostać wznowiony przez przerwanie braku sygnału. Zatem, aby sygnał stał się "obiektem", musi zaistnieć sekwencja:

brak sygnału1-sygnał1-brak sygnału2

Aby brak sygnału stał się "obiektem" musi zaistnieć sekwencja:

sygnał1-brak sygnału1-sygnał2

Generator dla sygnału i braku sygnału nie jest równoznacznym ani równoległym im obiektem. Generator emituje mnogość obiektów, zachowując absolutną pojedynczość.

W układzie generator1, sygnał2, brak sygnału3 zawiera się jeszcze jeden ważny moment o ogromnej doniosłości. Otóż, jeżeli układ generujący wprowadzić w stan emisji sygnału i braku sygnału przez rytmiczne zwieranie i przerywanie obwodu elektrycznego, to będzie zachodziło zjawisko strumienia informatycznego, czyli emisja bitów.Badając strumień tworzony z sygnału i braku sygnału stwierdzimy, że między sygnałem a brakiem sygnału nie ma przerwy!!! Oznacza to dokładnie tyle, że koniec sygnału jest jednocześnie początkiem braku sygnału[6], a koniec braku sygnału - początkiem sygnału. Sygnał i brak sygnału są złączone absolutnie! Przejście sygnału w brak sygnału i odwrotnie jest absolutnie natychmiastowe. Co to oznacza? Otóż tylko to, że odcięcia sygnału i braku sygnału dokonują się w obrębie jednej i tej samej substancji, która dla pary sygnał-brak sygnału jest wypełnieniem i jednocześnie ośrodkiem.(!)

Jeżeli zmodernizujemy generator informatyczny w taki sposób, iż żarówkę zamienimy na reflektor wiązki świetlnej o małym przekroju i skierujemy ją na ekran, to możemy dokonać eksperymentu z trzema odniesieniami.

  1. Obserwując ekran, zobaczymy cyklicznie pojawiającą się plamkę świetlną.
  2. Obserwując układ z boku nie zauważymy ani sygnału, ani braku sygnału (jak światło z boku jest niewidoczne).
  3. Jeżeli teraz w ekranie zrobimy otwór większy od plamki i dalej będzie np. otwarte okno, to stojąc od tyłu za reflektorem i patrząc w osi "ruchu" światła, także nie stwierdzimy sygnału, jak światło jest niewidoczne "od tyłu".

Ponieważ brak sygnału na ekranie nie daje efektu, który by był różny od wyglądu kartki w miejscu, na którym eksponuje się plamka, przeto zdawać się może, że brak sygnału nie ma stanu bycia obecnością. I na tym właśnie polega odkrycie istoty generatora informatycznego, iż zostajemy pouczeni o tym, że stan przeciwny, aby był realny, musi nie posiadać tej cechy rozpoznawalności, jaką posiada drugi stan przeciwny (odmienny). Fakt ten tak trudno było odkryć, ponieważ w życiu codziennym mamy styczność z różnymi obiektami o różnym wyglądzie i ulegamy złudzeniu, że np. jabłko i kamień mają różne stany obecności: różne wyglądy. Rzecz w tym, iż w opisywanym przez nas eksperymencie dociekamy różnicy między jest1 sygnału a jest2 braku sygnału i nadto związku jest generatora z tymi typami jest (jest1 i jest2). Tu dociekamy związku substancji z jej przejawami.

Teza druga i wyrażenie zasady kosmologicznej

Substancja Wszechświata musi być nieskończonością w zawartości, aby mogła być dynamiczną, a jednocześnie ciągłą przez brak złożoności składnikowej.

W początku niniejszego piątego podrozdziału mogło się Czytelnikom zdawać, że czynione założenia są grubą nicią szyte, jak ogniwo elektryczne nie może być zakładane jako substancja w oderwaniu od takich pojęć jak "obiekt", "masa", "elektrolit", "elektroliza", "atom", "elektron", "związek chemiczny", "prąd elektryczny", "ładunek" i "cała fizyka i chemia", które odnoszą się do sensu "ogniwa elektrycznego" właśnie.

Rzecz uległa radykalnej zmianie, kiedy na ogniwo spojrzeliśmy w aspekcie bycia przez nie generatorem informatycznym. Analizując zjawiskową stronę generatora, dokonaliśmy oceny dobrze znanych zjawisk, które okazały się mieć sens głęboko inny niż do tej pory nam się zdawało, że wiemy o tym sensie wszystko. Odkryliśmy, że przerwa w sygnale jest stanem przejawu generatora, a tym bardziej przerwa w sygnale nie jest brakiem generatora. Wyodrębniliśmy trzy typy "jest": jest generator, jest sygnał i jest brak sygnału. Wykazaliśmy, że nie jest możliwe wyemitowanie z użyciem sygnału wielości sygnałów ani z użyciem braku sygnału-wielości braku sygnałów. Udowodniliśmy, że generator dla sygnału i braku sygnału jest wieczny (nieskończony), ponieważ tożsamość generatora wyprzedza i poprzedza sygnał i brak sygnału oraz wytwarza ich tożsamości. Są to tożsamości pochodne, uszeregowane i nie będące równoległymi w czasie i występowaniu do tożsamości generatora. Zmienność tworzona przez rytm sygnał-brak sygnału nie polega na emisji bytów niezależnych, lecz na ciągłości generatora mającego zdolność do zmienności swych przejawów. Oznacza to więc, że:

:Generator względem sygnału i braku sygnału jest absolutnie pojedynczą całością. Tu "pojedynczość" oznacza brak struktury w sensie takim, w jakim generator nie jest zbiorem generatorów. Całość zaś oznacza tu to samo, lecz akcentuje, że generator nie ma względem siebie otoczenia zewnętrznego, czyli że jest obszarowo nieskończony. Te i takie własności wynikają z ?wiedzy? jaką o istocie generatora mogą "wywieść" sygnał i brak sygnału. Ponieważ w obrębie typowego generatora bitu informatycznego znajdują się wszystkie cechy Wszechświata, a jest ich tylko trzy: substancja1, zjawisko2 sygnału (obiekt typu (+)) i zjawisko3 braku sygnału (obiekt typu(-)), przeto wolno wskazać, że ogniwo elektryczne scharakteryzowane cybernetycznie, a więc jako generator informatyczny odpowiada modelowi sposobu istnienia Wszechświata. Zatem wnioski główne: Zasada kosmologiczna wynika z pytania: Jaki jest sposób istnienia Wszechświata?

W tej kwestii ustaliliśmy, że Wszechświat jest nieskończonością jednolitej substancji. Pokazaliśmy nadto, że w przejawach (rytmie) sygnału i braku sygnału nie ma przerwy w formie i czasie. Oznacza to, że struktura tworzona przez przejawy substancji nie polega na przerwach w tejże substancji. Zatem substancja Wszechświata jest dwufunkcyjna: jest1 wypełnieniem odmienności (obiektów) i jest2 jednocześnie ich ośrodkiem.

Wnioski matematyczne:

Wszechświatowi nie przynależy "1", mogące być składową zbioru. Wszechświat jest całością nie mogącą być nigdy częścią.Zdejmując stronę ilościową z sygnału należy zauważyć, że sygnał nie ma zdolności do samodzielności ilościowej. Stąd sygnał nie ma stanu "1", ze względu na siebie. Sygnał jest pojedynczo niestwierdzalny.Znaczenia jako "1" nie posiada także brak sygnału.Zatem sam sygnał i sam brak sygnału nie mają długości w czasie ze względu na siebie. 1x5, 5x1 w obrębie sygnału i braku sygnału są niedorzecznościami.Niedorzecznym jest więc każdy układ liczbowy szeregujący, zakładany jako abstrakcyjny, ponieważ brak jasności interwału między np. 1-2-3-4 w sprzężeniu zwrotnym oznacza niejasność samej liczby, czyli ilości i braku ilości.Wszechświat jest "obiektem" niematematycznym, ponieważ nie przynależy do żadnej mnogości ani sumy. Generując rytm swych przejawów, generuje matematyczność jako rytm odmienności.Zliczać można tylko w rytmie sygnał, brak sygnału, sygnał, brak sygnału... , co oznacza, że sygnałowi i brakowi sygnału można przypisać wartość "obiektu matematycznego" niezmienną w obszarach odniesienia. Prościej mówiąc, nie ma znaczenia to czy sygnał ma długość "x" czy "y", ponieważ sygnał sam w sobie nie wyznacza obecności. Dopiero brak sygnału, przerywając obecność sygnału, nadaje mu miarę w jakiej trwał i potwierdzenie, że był.Matematyka wyprowadzona ze sposobu istnienia Wszechświata i jej elementy zostaną pokazane w rozważaniach następnych (wykładach).

Z wyszczególnionych niniejszym momentów zasady kosmologicznej wynika, że Wszechświat nie podlega opisowi w kategoriach przyczynowych, a przez to nie może być wyrażony w języku definiującym sylogistycznie. Z właściwie uchwyconego sposobu istnienia Wszechświata, język wynika jako informacja, opierająca się na rytmie cybernetycznym, który zarządza sensem rytmu logicznego i fizycznego. Rytm fizyczny, jako pochodna generatora substancjalnego i rytm logiczny, jako pochodna rytmu informatycznego są poziomami obecnościowymi Wszechświata, mającego zdolność tworzenia swych przejawów istnienia. Struktura przyrody nie jest więc strukturą istnień: jest strukturą obecności jako przejawów substratu Wszechświata. Substrat tym się różni od materii, że jest substancją i ośrodkiem jednocześnie.

Z myślą o wykładzie pt. "O grawitacji" serdecznie dziękuję za uwagę oraz zapraszam do dalszej współobecności z autorem!

Stanisław Heller

[1] Patrz: Historia fizyki- Max v. Laue, w ustępie o bombie atomowej. Zrzucenie bomb na Hiroszimę i Nagasaki, Laue uznaje "największym eksperymentem na jaki zdobyła się ludzkość, aby dowieść słuszności matematyczno-fizycznych praw fizyki".(!)

[2] Zagadnienie obserwowalności jest w szerszym pojęciu przepływem informacji o obiekcie do obiektu w sprzężeniu zwrotnym.(!)

[3] Przenikanie wykreowanych na geniuszy nazwisk ludzi do świata chorób psychicznych jest bardzo intrygującym badawczo faktem. Używanie go zaś rozmyślnie do uderzania w ludzi godnych było świństwem jako momentem konkurencjonizmu w nauce.

[4] Do usuwania bzdurnych rzeczy nie trzeba geniuszu.

[5] Ponad trzystu uczonych dysponując książką pod tytułem "Cybernetyczny sens logiki i fizyki sposobu istnienia Wszechświata" i prośbą o jej recenzowanie, udaje, że tej książki nigdy nie czytali. Część z nich zaś próbowała dać do zrozumienia autorowi, iż udostępniłaby swego szyldu, aby wyjść ze sprawą.

[6] Tu tkwi tajemnica osobliwości logicznej i obrysu obiektów na tle przestrzeni.

 

Tym samym, który pisze na blogu Eureka tut.Salonu. Tu zamieszczam materiały uzupełniające.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie